1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Mieszkańcy Twisteden nie tylko solidarni z biskupem Limburga

Iwona-Danuta Metzner24 października 2013

Mieszkańcy Twisteden, rodzinnego miasta biskupa Tebartza van Elsta, mają dlań wiele współczucia. Tylko nieliczni go krytykują. Tymczasem jego rodzina konfrontowana jest ze zniewagami i pogróżkami.

https://p.dw.com/p/1A5nj
Franz-Peter Tebartz-van ElstZdjęcie: picture-alliance/dpa

Od czasu, gdy biskup Limburga Franz-Peter Tebartz-van Elst znajduje się pod ostrzałem krytyki, jego rodzinna miejscowość Twisteden nie zaznaje spokoju. W liczącej 2000 mieszkańców osadzie nad Dolnym Renem, należącej do ośrodka kultu maryjnego Kevelear, wielu mieszkańców mówi: - Właściwie jest miłym człowiekiem – zawsze nim był!

To, że „papież go w tej chwili trochę osłania” większość uważa za słuszne. – Szef powinien zawsze chronić swoich podwładnych – twierdzą zagadnięci przechodnie. Inni z kolei uważają, że „ta cała historia została zbytnio rozdmuchana” i że „powinno się biskupa zostawić w spokoju, bo przecież nie może tych budynków rozebrać”.

Solidarni z biskupem

Tego samego zdania jest Heiner Koppes. Prowadzi w Twisteden sklep rowerowy i punkt pocztowy. Dobrze zna duchownego i jego rodzinę. - Ludziom zbliżonym do Kościoła bardzo przykro z tego powodu. Mieliśmy posiedzenie zarządu kościoła. Zademonstrowaliśmy solidarność z biskupem, na którym przecież nie zostawiono suchej nitki - mówi.

W rodzinnej miejscowości tylko nieliczni krytykują Tebartza-van Elsta, który wychował się z czwórką rodzeństwa w gospodarstwie wiejskim. – Według mnie to katastrofa. Z tego powodu wystąpiłam z Kościoła – oburza się jedna z mieszkanek osady. – Te pieniądze można było przeznaczyć na coś innego, a nie na własne zachcianki.

Anonimowe telefony, wyzwiska i pogróżki

Za szczególnie niesmaczne większość uważa jednak to, że mieszkająca w Kevelaer rodzina biskupa stała się celem gwałtownych ataków. Podobno odbiera anonimowe telefony i listy z wyzwiskami pod swoim adresem. - Wiem, że jego matka bardzo cierpi z tego powodu - podkreśla sprzedawca rowerów Koppes.

Podobno listy z pogróżkami nadchodzą również na adres „Irrland”, parku rozrywki prowadzonego w pobliżu przez krewnych biskupa.

Alle Bildrechte liegen bei mir und DW (Andreas Grigo / DW). Theologe und Religionslehrer Frank Speth mit Protestschildern gegen die Aktuelle Bistumsleitung vor dem Limburger Dom.
Protesty w Limburgu przeciwko rozrzutności biskupaZdjęcie: DW/A. Grigo

Prowadzący pielgrzymki Rainer Killich jest wstrząśnięty. - Jeżeli dowiadujemy się teraz, że rodzina dostaje regularnie listy z pogróżkami, to znaleźliśmy się sytuacji, której w żaden sposób nie da się uzasadnić. Chyba jest to możliwe, żeby odczekać na wyniki badania komisji i dopiero wtedy zadecydować... w tę czy inną stronę - mówi.

Dobre życzenia na przyszłość

Wielu ludzi życzy biskupowi, żeby wreszcie w jego życiu nastał spokój i ma nadzieję, że „po urlopowaniu biskupa przez Papieża, znajdzie się dla niego jakieś zadanie, nawet, jeśli już nie w Limburgu”. Mieszkańcy z zadowoleniem przyjęli decyzję Franciszka, ale raczej nie wierzą, by Tebartz-van Elst mógł po kilku miesiącach przerwy wrócić do swojej diecezji.

Tymczasem prokuratura w Limburgu nadal czeka na ustosunkowanie się biskupa do zarzutu malwersacji. – Zwróciliśmy się do biskupa pisemnie i do tej pory czekamy na jego reakcję - oświadczył rzecznik prokuratury w Limburgu.

dpa, tagesschau.de / Iwona D. Metzner

red. odp.: Elżbieta Stasik